Kaowiec Kaowiec
208
BLOG

Ronaldo ciężarem, nagroda dla Payet'a

Kaowiec Kaowiec Sport Obserwuj notkę 1

Reprezentacja Portugalii, podobnie jak Real Madryt jest uzależniona od Ronaldo. Człowiek często uzależnia się od czegoś i nie chodzi mi tu tylko o narkotyki czy wódkę, ale o takie zwykłe codzienne przedmioty lub czynności. Po jakimś czasie nie potrafimy sobie nawet wyobrazić, że coś mogłoby się w tym względzie zmienić. Tak samo jest z Ronaldo – ani Real, ani Portugalia bez niego nie istnieją. I nie jest to tylko przyzwyczajenie ani nawyk. To uzależnienie jest ciężkim nałogiem. I jak się okazuje – zgubnym.

Cała portugalska drużyna gra na Ronaldo. Wszyscy boją się, że jeżeli źle zagrają, to Ronaldo może się zdenerwować, że jeżeli mu nie wyłożą czysto piłki, to czeka ich złe spojrzenie mistrza, a może nawet głośne wymysły i wymachiwanie rękami z pretensjami. A przecież trzeba grać na niego, bo taki jest doskonały, taki drogi i taki piękny. Portugalia to on. Jest ważniejszy dla Portugalii niż Napoleon był dla Francji. Celem każdej akcji jest więc wypracowanie sytuacji, żeby Ronaldo znalazł się na czystej pozycji, albo dobił piłkę po czyjejś nieudanej próbie. On ma nosa do padliny, to fakt – zawsze umie znaleźć się tam, gdzie spadnie jakaś bezpańska szmata do dobicia. Do tego jest szybki, skoczny, doskonały technicznie itd. Wielka gwiazda, bez dwóch zdań. Strzelił nawet we wcześniejszych meczach Euro kilka goli, ale jeśli wszyscy grali tak, żeby mógł strzelić, to nic dziwnego. Choćby jednak był najlepszy, to jeżeli cała drużyna gra dla gwiazdy, a nie dla drużyny, to gwiazda w końcu staje się ciężarem.

Ewidentnie było to widoczne, gdy piękną gwiazdę zniesiono na noszach i wszedł Quaresma. Od tej chwili Portugalia przestała silić się na sukces Ronaldo, ale zaczęła grać drużynowo, razem, współodpowiedzialnie i w ataku i w obronie. Nani pędząc do przodu z piłką już nie rozglądał się nerwowo gdzie jest Ronaldo i w którym momencie mu podać, tylko grał swoje – dla drużyny, dla kibiców, dla narodu. Podobnie młody Sanches, Joao Mario, Silva, a pod koniec Eder. I taka właśnie postawa dała Portugalczykom sukces.

Od nałogu, który jest zgubnym ciężarem, trzeba uwolnić się radykalnie, odważnie, trzeba go wyciąć jak wrzód. Dlatego twierdzę, że Portugalia powinna oddać jeden medal Dimitrowi Payet’owi, albo przynajmniej wypłacić mu jakąś dobrą nagrodę za wyeliminowanie Cristiano Ronaldo i uwolnienie Portugalii od zbędnego balastu. Boli tylko, że po meczu puchar dostała nie drużyna Portugalii, ale znów Ronaldo, tak, jakby to on wygrał ten turniej. Chodził potem cały czas z tym pucharem, prawie nikomu nie oddając. No i kamery pokazujące ciągle ten cudowny nagi tors, specjalnie odsłonięty do fotografowania, zachwyconą twarz w ekstazie samouwielbienia. I ta rozkraczona poza na pamiątkowym zdjęciu – Jestem Bogiem! Ja i moje cojones grandes!

A jedyną jego zasługą w tym meczu było to, że go znieśli.

Kaowiec
O mnie Kaowiec

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport